Czysty chaos, bezprawie i anarchia wirtualnej rzeczywistości (VR) sprawiają, że jest to atrakcyjna kraina dla śmiałków w sercu, którzy są zbyt tchórzami, by „YOLO” w prawdziwym życiu. „Kto mnie zatrzyma?” staje się twoim mottem, gdy zdajesz sobie sprawę, że nie ma żadnych grzywien, więzień ani autorytatywnych osób, które mogłyby cię osądzić. Wisienką na torcie jesteś nieśmiertelny i niepokonany w VR – nie możesz umrzeć!
Jeśli chcesz wspiąć się na klif o wysokości 1500 stóp i skoczyć z niego jak maniak poszukujący wrażeń, możesz to zrobić. Jeśli chcesz wziąć udział w brutalnej, 10-osobowej bójce – uderzając i klepiąc ludzi bez ładu i składu – możesz to zrobić. Jeśli prawdziwe kolejki górskie nudzą cię, ponieważ są zbyt bezpieczne, VR oferuje mnóstwo niesamowitych przejażdżek, które sprawią, że twoje serce zapadnie się w tyłek.
- Recenzja Oculus Quest 2
- Moje pierwsze doświadczenie z horrorem VR sprawiło, że wymiotowałem – oto, w co grałem
- Najlepsze zestawy słuchawkowe VR z lat 2022-2023
Oczywiście nigdy nie zrobiłbym żadnej z tych głupich, głupich rzeczy w prawdziwym życiu; mój zdrowy osąd i zdrowy rozsądek nie pozwalają mi robić niczego irracjonalnego i autodestrukcyjnego. Jednak w wirtualnej rzeczywistości mój idiotyzm może szaleć, wolny od konsekwencji, obrażeń i co najważniejsze śmierci i wiecznego potępienia. Woot!
Mając nadzieję na odnalezienie najwyższego przypływu adrenaliny, szalałem w świecie VR, zanurzając się w jedne z najbardziej niebezpiecznych (no, „niebezpiecznych”), jeśli spróbujesz w prawdziwym świecie), najbardziej zwariowanych przygód za pośrednictwem mojego Oculus Quest 2 – oto szaleństwo, które wynikło.
Dzień pierwszy: zeskoczyłem z absurdalnie wysokiej konstrukcji wspinaczkowej
Byłem gotowy, aby rozpocząć szalone szaleństwo VR, skacząc z najwyższej konstrukcji w TestingParkourVR2, ogromnego świata wspinaczkowego w Rec Room (myślę, że Roblox, ale bardziej skoncentrowany na VR).
Nie doceniłem jednak wysokości tych konstrukcji, a co za tym idzie, przeliczyłem, ile czasu zajęłoby mi wspinanie się na jedną z nich. Po spędzeniu 25 minut na chwytaniu się za uchwyt za uchwytem, spojrzałem w górę, aby zobaczyć, czy jestem blisko szczytu. Zamiast tego wydawało się, że ściana zniknęła w bezkresnym niebie – końca nie było widać. "To się nigdy nie kończy!" - powiedziałem wyczerpany.
Widziałem, jak inni gracze przedwcześnie spadli na ziemię po popełnieniu przypadkowych błędnych kroków, a najgorsze jest to, że nie mogą odrodzić się z punktu kontrolnego. Wyobraź sobie to: mozolnie wspinasz się po ścianie, bolą Cię plecy, ręce w agonii, pocisz się (o dziwo, wspinanie się po ścianie VR jest wymagające fizycznie), jesteś w połowie drogi, ale nagle tracisz przyczepność i równowaga i upadek na ziemię. Auć! Wszystko to działa na nic. Nie chciałam być na ich miejscu, więc byłam skrupulatna na każdym kroku.
Po kolejnych 10 minutach wspinaczki musiałem zrobić krótką przerwę. Sala TestingParkourVR2 jest daleka od malowniczej, ze swoją kreskówkową atmosferą, ale było coś podnoszącego na duchu w obserwowaniu jasno świecącego słońca, gdy zbliżałem się do szczytu. Wreszcie po wyczerpujący 45 minut - i mam na myśli wyczerpujący - Dotarłem na szczyt najwyższej konstrukcji w pokoju. Nie przesadzam, kiedy mówię, że ta ściana prawdopodobnie przewyższa wysokością Burdż Chalifa w Dubaju. Spodziewałem się, że moja pierwsza runda wybryków VR będzie o wiele mniej bolesna, bardziej chaotyczna i awanturnicza, ale hej, jestem nowy w tym ryzykownym zadaniu – daj mi trochę luzu.
Co było na górze? Trampolina do nurkowania. To było tak, jakby ekipa Rec Room wiedziała, że przychodzę, i rozwinęła dla mnie czerwony dywan z rekwizytów, abym mógł wykonać swoją misję: robić głupie gówno w VR. Jednak w chwili, gdy spojrzałem w dół, zacząłem się hiperwentylować. "To jest bardzo bardzo bardzo daleko w dół - powiedziałem do siebie. Podczas gdy spędziłem około minuty lub dwóch wariując, na szczycie dołączyła do mnie inna postać z Rec Room. „Z drogi, przegrany!” powiedział, brzmiąc na nie starszego niż 12 lat. Wpadł na mnie i krzyknął „Wee!” przed skokiem z wysokiej ściany.
W tym momencie przejęła mnie moja konkurencyjna natura. W piekle nie ma mowy, żebym miała pozwolić chrapliwemu małemu dziecku prześcignąć mnie – nie dzisiaj! Wziąłem głęboki oddech i zeskoczyłem ze ściany. Mój żołądek opadł, gdy mój mózg naprawdę uwierzył, że spadam na śmierć, ale było to ekscytujące, ekscytujące uczucie. Poczułam się nieważka i nieskrępowana, gdy spadłam swobodnie na ziemię, wiedząc, że wciąż będę żywa po uderzeniu. Dzieciak z zasmarkanym nosem miał rację - „mała!”
W prawdziwym życiu byłabym tylko czaszką, kośćmi i krwią, ale spadłam na ziemię bez szwanku. Chociaż narzekałem na tę wyczerpującą ścianę, planuję ponownie ją wspiąć, ponieważ upadek był wart wspinaczki.
Dzień drugi: wskoczyłem do bójki VR
Nigdy nie wbiłam pięści w czyjeś ciało. Czy myślałem o tym? Pewny. Ale czy działałem na to? Nie. Nie możesz po prostu chodzić i bić ludzi, chcąc nie chcąc. W prawdziwym życiu istnieje przyzwoitość społeczna, którą musisz zachować, reputacja, którą musisz chronić i prawa, których musisz przestrzegać. Jednak w wirtualnej rzeczywistości jest to „free-for-all”.
Na drugi dzień chaosu VR udałem się do sali Brawler Room w publicznym lobby Echo VR na walkę wręcz na wyższym poziomie. Echo VR to darmowa gra e-sportowa, wieloosobowa, która jest podobna do piłki nożnej, ale zamiast boiska unosisz się w zerowej grawitacji. A zamiast kuli używa się krążka. W grze faktycznie jesteś zachęcał uderzać innych graczy, aby zdobyć dysk i strzelać gole. W związku z tym możesz ćwiczyć uderzanie innych w Sali Brawlerów.
Jeśli chcesz, żebym namalował ci obraz tego, jak wygląda Pokój Brawlerów, wyobraź sobie pięć lub sześć osób gniewnie rzucających się na niego w wewnętrznej rurze do skoków spadochronowych – to dużo niekonsekwentnych latania i wymachiwania ciosami. Zazwyczaj omijam bójki w prawdziwym życiu oraz w VR, ale oczywiście głównym celem moich tygodniowych przygód VR jest zachowywanie się jak totalny głupek bez poczucia logiki i racjonalności, więc poleciałem prosto do pokoju Brawlera wbrew mojemu osądowi.
To było straszny pomysł, aby zmierzyć się z doświadczonymi graczami Echo VR! Kiedy gracz cię uderza, zostajesz „ogłuszony”, co oznacza, że tracisz mobilność na kilka sekund. W ciągu tych kilku sekund nie możesz latać, nie możesz się odbić – nie możesz nic zrobić, ale zejść na podłogę Brawler Room. Nawet gdy próbowałem zemścić się po tym, jak mój okres ogłuszenia minął, umiejętnie zablokowali moje ataki. Czułem się jak Steve Urkel walczący z bandą Manny Pacquiaos. W Brawl Room nie wytrwałem dłużej niż cztery minuty – pokonałem stamtąd z odrobiną godności, którą mi pozostało.
Dzień trzeci: przejechałem się śmierdzącą kolejką górską
i kocham kolejki górskie. Uwielbiam motyle, które dostaję w brzuchu, gdy przejażdżka zbliża się do grzbietu. i na żywo za przypływ adrenaliny, jaki odczuwam, gdy samochód zjeżdża po torze o ostrym kącie. Trzeciego dnia tygodnia postanowiłem wskoczyć do kolejki górskiej, która by mnie zabiła i roztrzaskała na kawałki w prawdziwym życiu. Jedną z najbardziej przerażających przejażdżek, na jakich jeździłem – w rzeczywistości wirtualnej i w prawdziwym życiu – jest Neon Rider z aplikacji Epic Roller Coasters, którą można znaleźć w sklepie Oculus. Ta przejażdżka rozgrywa się w futurystycznej, cyberpunkowej, dystopijnej scenerii, w której świat opanowały sztuczna inteligencja i roboty. Oczywiście wadą siły roboczej prowadzonej przez roboty jest możliwość awarii, a to jest dokładnie co się dzieje.
Z powodu awarii moja przejażdżka kolejką górską przedwcześnie ruszyła na niedokończony tor. Wyobraź sobie, jak cholernie prawie wyskoczyło mi serce, gdy zobaczyłem, że zbliżam się z pełną prędkością w kierunku niepełnego kursu kolejki górskiej. To, co wydarzyło się później, omal nie wywołało u mnie zawału serca: zostałem katapultowany na kilka stóp w powietrze, przelatując obok wieżowców, w które prawie na pewno się zderzyłem.
Jednak samochód wygodnie wylądował bezpiecznie na innym torze kilka stóp przed nim. W prawdziwym życiu nie ma mowy, żebym to przeżył – uderzenie by mnie zabiło. Ale to właśnie kocham w VR. Nie dba o fizykę; po prostu chce dać ci dreszczyk emocji.
Byłem też wyposażony w pistolet (tak, miałem w ręku dwa pistolety) do strzelania do nadlatujących celów podczas emocjonującej jazdy. Podobało mi się to, że mam luksus świadomości, że jestem bezpieczny – a wszystko to podczas strzelania w dziesiątki i wzbijania się w powietrze jak rakieta.
Dzień czwarty: wspiąłem się na wieżowiec jak Spider-Man
Czwartego dnia absurdu VR postanowiłem wspiąć się na liczący 1300 stóp drapacz chmur w zapierającej dech w piersiach grze The Climb 2. Podczas gdy mój pierwszy dzień składał się ze wspinaczki, miałem inny cel: skakać z wysokiej ściany jak szaleniec . Jednak w przypadku Climb 2 głównym celem była sama wspinaczka, w której włosy stają się dęba.
Podobnie jak Spider-Man, The Climb 2 pozwala skalować wieżowce i drapacze chmur, ale z miłości do wszystkiego, co święte, rób nie Spójrz w dół! Patrzenie, jak moje stopy zwisają ponad tysiąc stóp nad ziemią, było przerażające. Grafika i dźwięki są bardzo przekonujące w otoczeniu tętniącej życiem metropolii i szumiącym ruchem pode mną. Jeden zły ruch i byłbym zabójcą na drodze. Nie tylko wspiąłem się na drapacz chmur, ale także przeskoczyłem przez ogromną szczelinę. The Climb 2 zdecydowanie spełnił przypływ adrenaliny VR, którego szukałem. Kilka razy nie złapałem prawidłowo stalowej ramy i zacząłem spadać, ale zatrzymałem fatalny pion w samą porę, chwytając się innej poręczy. Nawet to, jak gra symuluje ludzki ruch fizyczny, wydaje się obrzydliwie realne, naśladując dokładnie to, jak by się czuło, gdybym chwycił coś tuż przed śmiercią.
W pewnym momencie zwariowana strona mnie celowo próbowała odpuścić – tylko po to, by zobaczyć, jak by to było. Niestety The Climb 2 nie pozwala w pełni doświadczyć skoku z wieżowca; gra przerywa upadek po tym, jak twoja postać VR wydaje mrożący krew w żyłach krzyk. Być może deweloperzy próbują obejść odpowiedzialność prawną za psychologiczne skutki tak nagłego spadku. Mimo to rozpieszczony upadek był rozczarowaniem, ale przynajmniej udało mi się wspiąć na wieżowiec jak szpieg z filmu akcji z przyssawkami. Słowa nie potrafią opisać, jak ekscytujące jest wspinanie się na wieżowiec.
Dzień piąty: poleciałem w wingsuit i latałem na lotni
Na ostatni dzień tygodnia postanowiłem latać w kombinezonie ze skrzydłami. Gdyby ktoś zasugerował tę aktywność w prawdziwym życiu, spojrzałbym na nich tak, jakby mieli pięć głów i powiedziałbym: „Zwariowałeś? Latający kombinezon? Czy masz życzenie śmierci? Jednak chętnie wypróbuję jedną z najniebezpieczniejszych na świecie aktywności w powietrzu w VR.
Do tej niebezpiecznej aktywności użyłem Rush VR, gry, która jest kompatybilna nie tylko z goglami Oculus, ale także PSVR i PCVR. Po krótkim odliczaniu rzuciłem się z wysokiej platformy i poszybowałem w dół zboczy z zawrotną prędkością. Unikałem gałęzi drzew, które mogłyby mnie przebić, głazów, które by mnie zniszczyły, i przeciskałem się przez wąskie przejścia, które mogłyby mnie unicestwić. Przypływ adrenaliny, który dostałem z Rush VR, nie miał sobie równych w innych doświadczeniach, które miałem na początku tego tygodnia. Powód? Grałem w tę grę, leżąc na krześle; te czyste krople były odczuwalne że znacznie bardziej realne.
Poszedłem też na lotniarstwo za pośrednictwem społecznościowej aplikacji VR o nazwie Half + Half, która jest przeznaczona wyłącznie dla użytkowników Quest. Jego grafika, podobnie jak Rec Room, jest trochę zbyt wielokątna jak na mój gust. Jego jakość nie zbliża się do Rush VR, ale nadal oferuje ekscytujące wrażenia, gdy sterujesz lotnią, by ścigać masywną, kolorową piłkę, która szybuje po niebie. Celem gry jest poprowadzenie piłki przez jedną z zawisających obręczy. Ale prawdę mówiąc, jest to tak trudny wyczyn, że większość ludzi zanurza się w grze tylko po to, by usłyszeć ryk wiatru, gdy przemykają po niebie.
Nie patrz jednak w dół – znajdziesz lodowaty ocean wypełniony półkami lodowymi, do których nie chciałbyś wpaść. Jak latający kombinezon, zrobiłbym to nigdy latać na lotni w rzeczywistości; Po prostu nie widzę, jak bym przeżyła latanie po niebie z gloryfikowanym parasolem. Jednak uwielbiam to, że mogę zrobić coś zupełnie głupiego w VR, nie ponosząc przy tym żadnych komplikujących życie konsekwencji.
Dolna linia
Więc czego nauczyłem się z mojego wypełnionego adrenaliną szaleństwa w VR? Przede wszystkim Sklep Oculus potrzebuje więcej ekscytujących, zapierających dech w piersiach gier dla poszukiwaczy mocnych wrażeń. Gdzie są symulatory skoków spadochronowych? Dlaczego nie ma aplikacji do skakania na bungee? Dlaczego nie mogę zipline przez dżunglę rzeczywistości wirtualnej? Facebook potrzebuje lepszego katalogu gier VR dla swoich śmiałych klientów, ponieważ sklep Oculus go nie ogranicza.
Po drugie, świetnie się bawiłem, oszukując swój mózg, myśląc, że jest w poważnym niebezpieczeństwie. Rzeczywistość wirtualna to idealna platforma dla takich durniów jak ja, którzy nie chcą flirtować z granicami śmierci, ale wciąż szukają dreszczyku emocji podczas ekscytujących przygód. VR gwarantuje, że będziesz bezpieczny przed niebezpiecznymi, poszukującymi wrażeń przygodami - coś, czego rzeczywistość nie może obiecać.
Są pewne czynności, których już nigdy nie zrobię (takie jak wskoczenie do bójki VR), ale inne są warte częstego odwiedzania. Chociaż Rush VR dostarczył mi największego zastrzyku adrenaliny, moja przygoda pierwszego dnia była najbardziej satysfakcjonująca – zwycięskie „Udało mi się!” Przeczucie, jakie dostałem po dotarciu na szczyt po wyczerpującej wspinaczce, było warte wyczerpującego wysiłku fizycznego. Dodatkowo jest to jedyna gra, która pozwala doświadczyć swobodnego spadania w całej okazałości.
Uwaga: Jeśli masz tendencję do mdłości (mam choroba lokomocyjna, gdy grałem w horror VR po raz pierwszy), nie próbuj ich w domu - spowodują, że żołądek będzie skręcał się, jeśli często cierpisz na nudności.